piątek, 1 maja 2015

Rozdział 1

  Otworzyłam oczy, jednak jasne światło zmusiło mnie do ich ponownego zamknięcia. Kiedy już udało mi się wykonać zamierzoną czynność z pożądanym skutkiem, przeniosłam rękę na szafkę nocną stojącą po lewej stronie mojego dwuosobowego łóżka wykonanego z dębowego, niepomalowanego drewna, które świetnie kontrastowało z jasno czekoladową barwą ścian pokoju. Na rozświetlonym wyświetlaczu zauważyłam małą ikonkę sygnalizującą o jednej nieprzeczytanej wiadomości. Szybko ją otworzyłam, jednocześnie unosząc kąciki ust zaraz po przeczytaniu treści SMS'a.

Od: Aśka
Pamiętaj! To dzisiaj! Samolot o 14:00, czyli bądź na lotnisku około 11:00!

   Tak. Jest 12 lipca, godzina ósma czterdzieści sześć. Na lotnisku mam być o jedenastej, aby nie spóźnić się na samolot lecący do hiszpańskiego Alicante, wylatujący o punktualnie o 14:00. Bowiem właśnie dzisiaj miały zacząć się moje dwutygodniowe wakacje, które spędzę z Asią, moją najlepszą przyjaciółką. Po odczytaniu wiadomości energiczne zdjęłam z siebie pościel, prostując się i przechodząc do pozycji siedzącej. Pogładziłam ręką nieskazitelnie białe prześcieradło, starając się, aby kąciki ust już do końca dnia pozostały uniesione. Przeniosłam wzrok na przygotowane wczoraj ubrania, po chwili będąc przy nich, łapiąc je w ręce i wędrując do łazienki. Po zamknięciu drzwi i upewnieniu się, że w takim zestawieniu koloru czarnego nie będę wyglądać jak pokraka zaczęłam zakładać po kolei na siebie wszystkie części garderoby. Kiedy byłam już okryta, zaczęłam zastanawiać się, co zrobić z włosami. Po chwili zaczęłam manewrować zręcznie rękami, aby po chwili móc oglądać efekty swojej pracy, w postaci niechlujnego kłosa. Oczy lekko podkreśliłam i na tym poprzestałam. Po wyjściu z łazienki skierowałam się do kuchni, aby zjeść obfite śniadanie. Wiedziałam bowiem, że na lotnisku nie będę miała czasu na zjedzenie czegokolwiek, a i nie chciało mi się niepotrzebnie wydawać pieniędzy. Toteż postanowiłam przygotować sobie muesli z jogurtem żurawinowym oraz dwie grzanki z kremem czekoladowym. Wiem, że w gruncie rzeczy nie było to dość obfite śniadanie, ale - mam nadzieję - bardzo kaloryczne. 
   Kiedy oblizałam brudne od czekolady usta po drugiej z kolei grzance, gwałtownie wstałam, uświadamiając sobie, że zrobienie sobie posiłku i zjedzenie go zajęło mi godzinę z hakiem. W pośpiechu złożyłam wszystkie naczynia w kupkę i biorąc ją w ręce, podeszłam do zlewu. Wytarłam mokre od wody ręce w krótkie spodenki, po czym udałam się do mojego pokoju. Przekraczając próg mojego pokoju westchnęłam, dumna z siebie. Wczoraj udało mi się wszystko spakować, w niespełna dwie, średniej wielkości walizki, co było wyczynem - w moim przypadku - godnym najwyższego z najwyższych odznaczeń. Momentalnie jednak zauważyłam, że zamek nie jest dopięty, toteż po chwili podeszłam do niego i go dopięłam. Westchnęłam przeciągle. Z każdą mijającą minutą ucisk w żołądku, spowodowany zdenerwowaniem, narastał, aczkolwiek wiedziałam, że jest to ten dobry rodzaj stresu.

   Zapłaciłam taksówkarzowi, po czym otworzyłam drzwi, aby następnie wysiąść z samochody i skierować się do bagażnika. Jednym, płynnym ruchem go otworzyłam, po czym wyjęłam z niego walizki, zanim taksówkarz stawił się przede mną, aby mi zapewne pomóc. Uniósł brew, gdyż zapewne myślał, iż będę czekać na niego, aż on - wielki, litościwy pan - zjawi się i wyciągnie mi walizki. Byłam do tego przyzwyczajona, gdyż nie lubiłam zdawać się na czyjąś łaskę. Wręcz przeciwnie. Moje dotychczasowe życie było tylko pasmem samodzielnych działań, uzależnionych tylko i wyłącznie od woli moich rodziców, która - jak przystało na dobrze wychowane dziecko - zaczęła się dla mnie liczyć w znacznie mniejszym stopniu.
Stałam tak przed wrocławskim lotniskiem, wzrokiem szukając Asi. Czułam narastający ucisk w żołądku, a w mojej głowie zaczęły kłębić się zupełnie niepotrzebne myśli. Nagle poczułam czyiś dotyk na swoim ramieniu. Pod jego wpływem odskoczyłam jak oparzona, jednak kiedy się odwróciłam, westchnęłam z ulgą.
- Gotowa? - zapytała entuzjastycznie stojąca przede mną brunetka, zaraz potem ukazując szereg białych zębów. W odpowiedzi również się wyszczerzyłam, jednak po chwili skinęłam głową, informując przyjaciółkę, że należało by już wejść do budynku.

   Kiedy wysiadłam z samolotu, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. Przeciskałam się przez tłum ludzi w stronę autobusu, który miał nas zawieść w stronę odpowiedniego terminala. W pierwszej chwili nie mogłam odnaleźć wzrokiem Asi, jednak wsiadając do autobusu zauważyłam jej błękitną, luźną bluzkę na ramiączkach oraz białe szorty z koronkowymi wstawkami na końcach nogawek. Nie mogłam się poruszyć, gdyż byłam oblegana przez tłumy ludzi, to też kiedy dziewczyna również mnie zauważyła, posłałam jej tylko porozumiewawcze spojrzenie. W momencie, kiedy zaczynałam dusić się zapachem potu stojącego obok mnie faceta, grubo po czterdziestce, drzwi pojazdu otworzyły się. Momentalnie z niego wybiegłam, a obok siebie zauważyłam Asię.
Po mozolnym procesie odbierania walizek mogliśmy już swobodnie udać się na parking znajdujący się tuż przy lotnisku. Kiedy znaleźliśmy wolną taksówkę, której właściciel nie wyglądał podejrzanie, podbiegliśmy do niej, a Asia zaczęła tłumaczyć taksówkarzowi - młodemu chłopakowi o typowo hiszpańskiej urodzie - gdzie konkretnie znajduje się cel naszej podróży, czyli nasz hotel. Zaśmiałam się w duchu, kiedy usłyszałam, jak dziewczyna próbuję naśladować hiszpański akcent. W końcu jednak porozumiałyśmy się z chłopakiem, który w przeciągu niespełna pół godziny dowiózł nas do miejscowości Partida El Montiboli, w której mieliśmy spędzić okrągłe dwa tygodnie. Po wypakowaniu walizek z bagażnika podziękowałyśmy mu, zapłaciliśmy i udaliśmy się w stronę recepcji. Powitała nas wysoka dziewczyna, ubrana w typowo hotelowy strój, składający się z białej koszuli z granatowymi wykończeniami i spódnicy w takim samym kolorze. Jej bladą twarz okalały długie do ramion blond włosy, które potwierdziły zrodzone w mojej głowie podejrzenie, że dziewczyna nie jest stąd. Po krótkiej rozmowie wydała nam kluczyk do pokoju, przed którego chwilę później staliśmy drzwiami.
- Szykuj się na dwa tygodnie ze sobą na okrągło. - mruknęłam, wkładając kluczyk do zamka.
- Pff... Ja zajmę się chłopcami, a ty nudziaro pewnie jak zwykle dwa tygodnie na okrągło spędzisz z książką w ręku. - fuknęła niezadowolona. Ja tylko przewróciłam oczyma. Po stoczeniu zwycięskiej walki z zamkiem w pokojowych drzwiach, przekroczyłam jego próg, a zaraz potem walnęłam się na łóżko. Pokój był ładnie urządzony, dość duży. Jedna ze ścian składała się tylko z okien, dzięki czemu miałyśmy wgląd na basen oraz plażę. Po lewej stronie stały dwa dość duże łóżka, nad którymi przymocowane były doskonale kontrastujące półki wykonane z ciemnego drewna. Na przeciwnej ścianie znajdował się nieduży telewizor, a pod nim biurko i przystawione do niego krzesło z zamszowym obiciem.
- Trzeba się rozpakować. - westchnęłam, uśmiechając się. Odwróciłam głowę, spoglądając na Asię, która leżała na łóżko, naprzeciw mnie.
Leniwie się przeciągając się wstałam i podeszłam do leżącej niemalże obok mnie walizki. Otworzyłam ją, jednak to co w niej ujrzałam, wprawiło mnie w osłupienie. Moim oczom ukazała się bowiem walizka pełna męskich ubrań. 


Jest i rozdział pierwszy. Zapewne wiecie już, do kogo należy owa walizka. ;) Serdecznie zapraszam na mojego Aska, na którym również możecie wyrażać opinie na temat moich rozdziałów. Od razu ostrzegam, że czasami dostaję lenia i nie chcę mi się w ogóle dotykać komputera, toteż nie zdziwcie się, jeżeli rozdziału nie będzie np. przez tydzień.
2 komentarze = 2 rozdział 

7 komentarzy:

  1. Czekam na drugi rozdzial sa dwa komy spiesz sie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega <3 Czekam na kolejne rozdziały bo czuję że (tak jak ten) będą świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba. Ta cała akcja z facetem doprowadziła mnie do śmiechu :D Czekam na ciąg dalszy!
    Weny! ;*
    Zapraszam do mnie:
    http://did-you-forget-about-me-jdabrowsky.blogspot.com/
    http://igrzyska-oczami-prim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, z niecierpliwością czekam na kolejny!
    I też życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz ,życzę sukcesów ;)

    OdpowiedzUsuń